Witamy w Nowym Roku!
Mając
dużą nadzieję, że Wasza Sylwestrowa zabawa była huczna i szalona, mam równie
sporą pewność, ze zdążyliście już wskoczyć w tryby pracy i codziennych
obowiązków. Moi Drodzy, choć Nowy Rok już od dwóch tygodni gości w naszych kalendarzach,
postanowiłam sprawdzić co najchętniej obiecują sobie Polacy w tzw.
postanowieniach noworocznych.
Każdy powód jest dobry
Różnimy
się wieloma cechami, jedni z nas to pracownicy umysłowi–inni fizyczni,
kobiety–mężczyźni, starsi–młodzi, doświadczeni–początkujący, optymiści–smutasy,
itp. itd., można by tydzień wymieniać. Jedno nas łączy zapewne bez wyjątku –
dla każdego z nas najważniejsze jest zdrowie, docenia je każdy i każdy chciałby
mieć go jak najwięcej. Przecież to właśnie zdrowia najchętniej życzą sobie
Polacy u przysłowiowej cioci na imieninach czy przy świątecznym stole, nie może
więc tego tematu zabraknąć w czołówce noworocznych postanowień!
Wg
danych TNS OBOP, co drugi Polak robi takie postanowienia i w przeważającej
większości dotyczą one dbania o siebie. Aż 82 proc. Polaków uważa, że ich
zdrowie jest w ich własnych rękach, a 84 proc. wierzy, że w „zdrowym ciele
zdrowy duch”.
Jakie
postanowienia odnośnie zdrowia i zmiany stylu życia pojawiają się najczęściej?
W zależności od pomysłu i zasobów silnej woli są to zwykle następujące
aspiracje: chęć przejścia na dietę lub całkowita zmiana sposobu żywienia na
dłużej; rzucenie palenia; wykupienie karnetu na siłownię, rozpoczęcie biegania
i/lub inne formy aktywności, a także obietnica wykonania szeregu badań
sprawdzających naszą kondycję zdrowotną i fizyczną.
Każde
z powyższych postanowień powinno się zatem pochwalać i mieć nadzieję, że nie
będą to tylko puste obietnice. Jednak i tutaj dane statystyczne śpieszą ze
sprostowaniem – w 2012 r. postanowienia noworoczne zrobiła niemal połowa z nas,
a wytrwało w nich zaledwie 5 proc., szacuje się, że rok 2013 plasował się
podobnie. Jaki będzie jego następca – 2014? Oby wyciągnął wnioski z historii
swoich poprzedników i uraczył nas większą dozą samodyscypliny i radością z
dotrzymania chociażby jednego z postanowień! Może wystarczy odłożyć słodycze na
bok, nie sięgać już po wieczorne przekąski i często spacerować
(przynajmniej wokół osiedla), by chęci zamieniły się w czyny?:)
Na pewno będzie
to dobrym początkiem! Kujmy żelazo póki gorące, bo w lutym już prawdopodobnie
nie przyjdzie nam do głowy, aby zaczynać coś od nowa:) Styczeń ma to do siebie, że łapiemy wiatr w żagle i wraz z nowymi
kartkami w kalendarzu łatwiej nam coś zmienić i powziąć pewne postanowienia.
Tego
Wam wszystkim życzę i… sobie również.
P.S.
A swoją drogą nie dziwi Was fakt, że tak ciężko nam dotrzymywać obietnic danych
sobie? W życiu zwykle boimy się zawieść bliskich, a bywa że tak łatwo zawodzimy
samych siebie…
[tekst: Marta Szenk]