txt

TWOJE MIEJSCE NA BIZNES

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Witamy w Nowym Roku!


Mając dużą nadzieję, że Wasza Sylwestrowa zabawa była huczna i szalona, mam równie sporą pewność, ze zdążyliście już wskoczyć w tryby pracy i codziennych obowiązków. Moi Drodzy, choć Nowy Rok już od dwóch tygodni gości w naszych kalendarzach, postanowiłam sprawdzić co najchętniej obiecują sobie Polacy w tzw. postanowieniach noworocznych

Każdy powód jest dobry


Różnimy się wieloma cechami, jedni z nas to pracownicy umysłowi–inni fizyczni, kobiety–mężczyźni, starsi–młodzi, doświadczeni–początkujący, optymiści–smutasy, itp. itd., można by tydzień wymieniać. Jedno nas łączy zapewne bez wyjątku – dla każdego z nas najważniejsze jest zdrowie, docenia je każdy i każdy chciałby mieć go jak najwięcej. Przecież to właśnie zdrowia najchętniej życzą sobie Polacy u przysłowiowej cioci na imieninach czy przy świątecznym stole, nie może więc tego tematu zabraknąć w czołówce noworocznych postanowień! 

Wg danych TNS OBOP, co drugi Polak robi takie postanowienia i w przeważającej większości dotyczą one dbania o siebie. Aż 82 proc. Polaków uważa, że ich zdrowie jest w ich własnych rękach, a 84 proc. wierzy, że w „zdrowym ciele zdrowy duch”.
Jakie postanowienia odnośnie zdrowia i zmiany stylu życia pojawiają się najczęściej? W zależności od pomysłu i zasobów silnej woli są to zwykle następujące aspiracje: chęć przejścia na dietę lub całkowita zmiana sposobu żywienia na dłużej; rzucenie palenia; wykupienie karnetu na siłownię, rozpoczęcie biegania i/lub inne formy aktywności, a także obietnica wykonania szeregu badań sprawdzających naszą kondycję zdrowotną i fizyczną. 

Każde z powyższych postanowień powinno się zatem pochwalać i mieć nadzieję, że nie będą to tylko puste obietnice. Jednak i tutaj dane statystyczne śpieszą ze sprostowaniem – w 2012 r. postanowienia noworoczne zrobiła niemal połowa z nas, a wytrwało w nich zaledwie 5 proc., szacuje się, że rok 2013 plasował się podobnie. Jaki będzie jego następca – 2014? Oby wyciągnął wnioski z historii swoich poprzedników i uraczył nas większą dozą samodyscypliny i radością z dotrzymania chociażby jednego z postanowień! Może wystarczy odłożyć słodycze na bok, nie sięgać już po wieczorne przekąski i często spacerować (przynajmniej wokół osiedla), by chęci zamieniły się w czyny?:)
Na pewno będzie to dobrym początkiem! Kujmy żelazo póki gorące, bo w lutym już prawdopodobnie nie przyjdzie nam do głowy, aby zaczynać coś od nowa:) Styczeń ma to do siebie, że łapiemy wiatr w żagle i wraz z nowymi kartkami w kalendarzu łatwiej nam coś zmienić i powziąć pewne postanowienia.
Tego Wam wszystkim życzę i… sobie również.

P.S. A swoją drogą nie dziwi Was fakt, że tak ciężko nam dotrzymywać obietnic danych sobie? W życiu zwykle boimy się zawieść bliskich, a bywa że tak łatwo zawodzimy samych siebie…

[tekst: Marta Szenk]